Sinon
Dołączył: 14 Mar 2017
Posty: 1
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany:
Czw 23:10, 09 Sie 2018 |
 |
Kolejny, jakże ekscytujący dzień w Ithan. Standardowo - Shekeen próbuje zapanować nad jakąś bezsensowną kłótnią. Ktoś krzyczy, że ma legendę na "sprzedasz". Kamil wraz z Maliną sprzeczają się o jakieś mało istotne sprawy. Niestety, siedząc niedaleko nich, jestem skazana na słuchanie tych bzdur. Dodatkowo sprawę pogarsza dość wysoka temperatura, przez którą czas dłuży się niemiłosiernie. Nie mogę się doczekać, aż poznam powód tak długiego oczekiwania na Tię. Pewnie znowu poszła wykonywać jakieś nowe zadanie i po prostu o mnie zapomniała. Siedząc pod murem zaczynam powoli robić się śpiąca i gdy już wręcz zasypiam, nagle słyszę rozpaczliwy krzyk Tiyi. Szybko wstaję i biegnę w stronę, z której dobiega ten dźwięk. Dziewczyna klęczy przed pręgierzem i swoją delikatną dłonią ociera łzy spływające po policzkach. Wygląda na to, że jest bardzo zmęczona. Ma oczy podpuchnięte od płaczu i jak się domyślam, niewyspania. Na mój widok wstaje i wręcz rzuca się na mnie, wtulając się niczym małe, bezbronne dziecko.
- Haru! Mój Tiając zniknął - wydusza z siebie przez łzy.
- Jak to? Przecież nie mógł się ot tak rozpłynąć w powietrzu. Chodź, pójdziemy do karczmy. Tam mi wszystko opowiesz - ciągnę wojowniczkę za rękę w stronę Rozbrykanego Niziołka. Kilka osób ogląda się za nami. Gdy tylko przekraczamy próg, kieruję swe kroki ku dobrze znanemu stolikowi, przy którym zwykliśmy zasiadać. Oczywiście, na swoim stałym miejscu znajduje się Femitarix. Śpi widocznie upity, a może nawet naćpany. Podchodzę do niego i potrząsam nim, na co reaguje cichym mruknięciem. Bez zastanowienia uderzam go w twarz z otwartej dłoni, dzięki czemu od razu się podrywa.
- Co ty wyprawiasz?! - krzyczy, patrząc na mnie zszokowanym wzrokiem, co przykuwa uwagę paru stałych klientów, którzy po chwili wracają do wcześniej przerwanych czynności.
- Oj no Femi, jakoś musiałam Cię obudzić, a to była najskuteczniejsza opcja.
- Mogłaś to zrobić jakoś delikatniej - rozmasowuje bolący policzek - A właściwie to w jakim celu przybyłyście do mnie?
- Mój Tiając zniknął - zaczyna Tiyaa - Dzisiejszego ranka jak zawsze hasał sobie niedaleko mnie, lecz gdy tylko na chwilę ruszyłam do Roana, by zawalczyć... Jego już nie było! - pociąga nosem - Przeszukałam całe Ithan. Sprawdziłam każde miejsce. On nie mógł zostać porwany, bo broni się swoimi pazurkami. Co ja teraz zrobię? - kończy łamiącym się głosem.
- Spokojnie. Poszukamy go razem...
Niestety, nie jest mu dane skończyć, gdyż jego wypowiedź przerywa huk otwieranych drzwi. Na progu staje zdyszany Aoves, który po chwili przysiada się do nas.
- A ty co? - odzywa się Tia.
- Zginął mi królik. Szukałem go cały dzień i oczywiście nie znalazłem. Zamiast pić z wami lub robić dzienne biegałem za tym futrzakiem.
- Komuś jeszcze zniknie jakieś zwierzę? - wzdycha Femiś. - Przed chwilą wpadły dziewczyny z wiadomością, że nie ma Tiająca, a teraz przychodzisz ty i mówisz nam, że twój towarzysz także zniknął. Coś mi mówi, że nie jest to przypadek. A więc, bez zbędnego gadania, gdzie i jak zaczynamy poszukiwania?
Rozkłada na stole mapę całego Margonem.
- Proponuję rozpoczęcie poszukiwań w Ithan. Jeśli tylko dobrze poszukamy to zdobędziemy, ewentualnie wymusimy, jakieś informacje - rzucam pomysł.
- Musimy również sprawdzić Karka-han. To wielkie jak i głośne miasto. Na pewno coś tam znajdziemy - mówiąc to, łowca wskazuje na mapie wcześniej wspomniane miejsce.
- Myślę, że póki co taki plan nam wystarczy. Podzielimy się na dwie grupy. Ja wraz z Femitarixem wyruszymy do Karka-han, a wy poszukacie w Ithan- mówi mag.
Wszyscy zgadzamy się z planem Ao. Kilka minut później już ich nie ma.
- Od kogo powinniśmy zacząć poszukiwania? - pytam swoją towarzyszkę
- Widzisz Bellę? Zagadajmy do niej. Wątpię, że coś ją tutaj ominęło.
Wstajemy od stołu i stajemy obok blondynki.
- Witaj, Bello. Potrzebujemy twojej pomocy! - mówi z uśmiechem Tia.
- Witajcie. Cóż takiego ode mnie potrzebujecie?
- Zginęły nam dwa króliki. Wiemy, że kręci się tu wiele osób. Może usłyszałaś coś na ten temat?
- Nie uciekły wam? One prawie zawsze tak robią - mówi. Widząc, że kręcimy przecząco głowami, kontynuuje - Chociaż słyszałam tu coś o tych zwierzakach... Ale to były tylko jakieś drobnostki. Nic godnego uwagi, czy potrzebnego do ich poszukiwań - beztrosko wzrusza ramionami.
- Te, jak to nazwałaś, drobnostki są dla nas ważne. Proszę, powiedz nam co wiesz - nalegam zaintrygowana jej słowami,
- Właściwie, mogłabym to zrobić. Niestety nie mam czasu. Muszę znaleźć sobie lustro. Ostatnie rozbiło mi się gdy ten rudzielec - wskazuje na kota zwanego Stałym Bywalcem - wskoczył na szafkę na którym stało.
- A jeśli przyniesiemy ci lustro. Powiedziałabyś nam wtedy? - pyta Tiyaa
- Naprawdę to zrobicie?- pyta. W odpowiedzi kiwam głową. - Oczywiście, że wtedy wam powiem! - ożywia się Bella.
- W takim razie będziemy niedługo - mówię i obie opuszczamy karczmę.
- Udało się! Teraz tylko powiedz mi, gdzie pójdziemy po to lustro? - odzywam się, gdy już stoimy na zewnątrz i spoglądam pytająco na wojowniczkę
- Czekaj, muszę sobie przypomnieć gdzie to było. Edna... Podgrodzie Nithal! - dziewczyna krzyczy i klaszcze w dłonie. - Wiedźma Edna sprzedawała jakieś.
- Czyli teleportujemy się do Nithal. Chodź! Im szybciej to zrobimy tym lepiej.
Femitarix
Wraz z Aovesem teleportowaliśmy się do Karka-han.
- Jak myślisz, gdzie najłatwiej się czegoś dowiemy? Zapewne ktoś tu już słyszał jakieś plotki o tych zwierzętach - mówię gdy przechodzimy obok biuletynu.
- Czy mówiliście panowie coś o plotkach? - w naszą stronę odwraca się rozchichotana Lady Clarissa.
- Tak... Plotki... Nie słyszały może panie o porwaniu dwóch królików?
- Porwanie takich zwierzaków? Och, miałam nadzieje, że coś ciekawszego. O takich futrzakach nie warto rozmawiać. Był tu ktoś z królikiem, szukał lustra. Tylko tyle wiem. Ale cóż takiego z lustra dla jakiegoś...
- Dziękujemy! - rzucam i odchodzimy kilka kroków, by nie musieć słuchać długiego wywodu, o czymś zapewne w ogóle nie związanym z tematem.
- Co ma lustro do naszych poszukiwań? - pyta Ao.
- Jeszcze tego nie wiem. Ale wiem na pewno, że królik ma tu duże znaczenie.
- Jak bardzo trzeba być naćpanym, aby łączyć zwierzęta i... Z resztą nawet nie chce wiedzieć. A więc gdzie chcesz znaleźć to całe lustro?
- Jakaś wiedźma chyba sprzedawała takowe w Podgrodziu Nithal.
- Wiedźma Edna. A no tak, pamiętam jak trzeba było ją godzić z Hoskarią. To na co czekasz? Ruszamy!
Haru
- Poczekaj chwilę. Muszę sprawdzić pocztę - mówi Tiyaa i podchodzi do skrzynki przeglądając jakieś listy.
- Femi, ruszaj się szybciej !- nagle słyszymy głos Aovesa.
- Co wy tu robicie? - pytam zdziwiona.
- Idziemy do Edny. Musimy z nią porozmawiać- odzywa się Femitarix.
- Też do niej idziemy. Miałyśmy znaleźć lustro dla Belli – wykrzykuje wojowniczka i chowa list. - A was co do niej sprowadza?
- Lady Clarissa powiedziała nam o tym, że jakiś człowiek chodzący z królikiem szukał lustra. Może to bezsensowne, ale stwierdziliśmy, że powinniśmy to sprawdzić. Skoro i tak musimy to zrobić to może pójdziemy już do niej?- kończy Ao.
Idziemy w ciszy. Mijamy zabieganych graczy. W końcu wychodzimy z miasta trafiając do jego podgrodzia. Wymijamy Klakiera, który jak zawsze głośno klaszcze i chwali aktorów. Nareszcie widzimy dom Edny. Wchodzimy na jej podwórze i witamy się z czarownicą.
- Witaj Edno - zaczyna Aoves. - Przychodzimy do ciebie w bardzo ważnej sprawie.
- Po cóż wy podróżnicy szukacie takiej starej, zniedołężniałej kobiety, jak ja?
- Podejrzewamy, że przyszedł tu niedawno jakiś człowiek niosący ze sobą królika, a może nawet dwa - odpowiada Femitarix.
- Człowiek z dwoma królikami- wiedźma zamyśla się. - Tak. Był tu ktoś taki. Trzymał te zwierzęta w klatce. Wyglądało na to, że nie były oswojone. Cały czas gryzły pręty. Miały takie złote obróżki. Dlaczego poszukujecie?
Złote obroże. Trafiliśmy na dobry trop.
- Poszukujemy go. Jak wyglądał? Po co tu przybył? - pyta Ao
- Miał czarny płaszcz z kapturem. Chustka zawiązana na jego twarzy nie pozwoliła na zobaczenie jego oblicza. Przyszedł do mnie, aby kupić lustro, które z resztą mu sprzedałam. Niestety nie wiem co dzieje się z nim teraz. Po tym jak zapłacił odszedł szepcząc jakieś niezrozumiałe słowa. Mówił coś o Andarum. Wiem tylko tyle.
- Dziękujemy za informacje. Miłego dnia - żegna się Femi i odchodzimy.
- No to teraz Andarum Ilami. Mam nadzieję, że każdy ma zwój teleportacji? - pyta mag.
Wszyscy przytakujemy i już po chwili jesteśmy w Andarum.
- Na początku sprawdźmy świątynie- proponuję, na co wszyscy w milczeniu ruszają w tamtą stronę. Każdy zapewne myśli nad tym, co czeka nas w najbliższej przyszłości.
Wchodzimy do środka i wśród mnichów dostrzegamy przy głównym ołtarzu klatkę, w której siedzą króliki Aovesa i Tiyi.
- Uważajcie. Nie wiadomo czy mnisi nas nie zaatakują, gdy podejdziemy bliżej - szepcze Femitarix.
Ostrożnie podchodzimy do nich. Nie wykazują nami żadnego zainteresowania, tak jakby nas nie widzieli. Przepychamy się do klatki. Ao wyciąga rękę w stronę uwięzionych zwierząt i nagle oślepia nas światło, które prawdopodobnie pochodzi z figur na ołtarzu.
Zrywam się wystraszona, przy okazji prawie strącając ze stołu kufel piwa. Patrzę na Femiego, który właściwie zrobił to samo, co ja.
- Czy ty też...Króliki zginęły i... - zaczynam, na co on kiwa głową.
W tym momencie dosiada się do nas Aoves i Tiyaa.
- No cześć. Co tam u was?- wita się wesoło wojowniczka
- Co u nas?! Właśnie wróciliśmy z Andarum po tym, jak ratowaliśmy wasze króliki, a ty jak gdyby nigdy nic pytasz co u nas? - oburza się Femiś.
- Powariowaliście czy co? - pyta Ao. - Nie powinniście tyle ćpać tej kocimiętki. Nie wychodzi wam to na dobre.
- Ale my nic nie braliśmy - zaczynam się tłumaczyć i patrzę na Femiego, szukając poparcia z jego strony.
- Już dobrze Haru. Po prostu wzięliśmy za dużo. Zdarza się - mówi spokojnie łowca.
Chciałabym podziękować Tiyi i Femitarixowi za pomoc w pisaniu.
|
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Sinon dnia Czw 23:23, 09 Sie 2018, w całości zmieniany 2 razy
|
|