hako
 |
Wysłany:
Śro 14:51, 18 Paź 2017 Temat postu: |
|
I Dzien przed Swietem Umarlych
Czarne to byly czasy, niech skonam. Chyba 5 lat wstecz, o ile mnie pamiec nie myli. Wloczylem sie z butelka grogu po ciemnych zaulkach Tuzmer. Mialem swoje powody dla których siegalem wtedy do kieliszka, o ktorych nie warto wspominac. Ponura byla wtedy pogoda. Nad miastem unosila sie-zreszta juz od dluzszego czasu- gesta mgla, a w kolo czuc bylo zapach stechlizny. Noc przybierala dziwne oblicza, nieprzyjemne dla mieszkancow a co dopiero nowo przybylych. Oblicza, ktore niosly ze soba smierc. Wszedlem w waska uliczke, gdzies niedaleko portu. W oddali slychac bylo odglosy pijanstwa w karczmie przelamane jekami kobiet wolnych obyczajow. Nawet nie slyszalem szumu morza. Minalem kilku bezdomnych, tarzajacych sie wsrod beczek i rybich odpadow, szemrajacych cos za plecami. Nagle, niewiedziec skad, pojawila sie kilka metrow przede mna czarna chmura, sam nie wiedzialm czy to skutki naduzycia jakze mocnego trunku, czy zjawisko, ktorego nie potrafilem logicznie wytlumaczyc. Butelka obsunela mi sie z reki tluczac szklo o bruk tuzmerskiej uliczki. Chmura zblizyla sie do mnie, otoczyla mnie. Poczulem zimno, ktore przenikalo kazda czesc mojego ciala. Stracilem przytomnosc.
II Ten Dzien
Plusk wody, zimno, przerazajace zimno...mokro!! Ocknalem sie, otworzylem oczy i ujrzalem stara, pomarszczona twarz siwego mezczyzny, ktory odkladal miske na zabytkowy kredens.
Wreszcie- rzekl. Gdy Cie znalazlem lezales jak sztywny, yhm yhm.
Szczerze powiedziawszy przez pierwsze chwile, nic nie pamietalem. Lecz z kazda sekunda cykajacego nade mna zegara-cyk, cyk, cyk, cyk- moje mysli zaczely wracac na wlasciwe tory. Niestety nie poznalem imienia czlowieka, ktory zabral me pijane zwloki z ulicy w tamta noc. Poczestowal mnie goraca herbata, po czym opowiedzialem mu cala historie. Myslalem, ze wezmie mnie za glupca, zapijaczona morde, ktora ma omamy. Jednakze, ku memu zdziwieniu bylo inaczej. Mezczyzna popatrzyl na mnie z przerazeniem, zmarszczyl swe krzaczaste brwi, podrapal sie po czubku glowy, wstal z krzesla i podszedl do regalu z annalami. Zaczal szperac i przegladac zatrwozenie stare ksiegi, swiecac sobie przy tym stara lampa na nafte.
Po kilkunastu minutach, rzucil na stol otwarta ksiege. W milczeniu usiadl i wskazal trzesacym sie palcem. Zaczalem czytac, to czego sie dowiedzialem wprawilo mnie w oslupienie. Zimny pot zaczal splywac mi po czole, serce jakby wcisnelo sie w przelyk. Starzec rzekl- Teraz juz wiesz, znasz prawde.
Udaj sie czym predzej do Thuzal do madrzejszych ode mnie, do gilidi teologow. Oni Ci pomoga. Jak rzekl starzec tak uczynilem. Wyruszylem pelen niepewnosci, zaklopotania i strachu w podroz, podroz ktora miala odmienic moje zycie. Tamta noc pozostala w mojej pamieci na zawsze.
Ty drogi czytelniku, jesli chcesz dowiedziec sie co przytafilo sie protagoniscie tejze opowiastki, ruszaj jego tropem do Gilidi Teologow, do tamtejszego historyka i poszukaj legendarnej ksiegi, ktora wyjawi swoj sekret. |
|